23 marca 2010

people doing strange things with electricity -rozmowa z Ioann Marią (vj Deftoo)




>Artificial rat - soldering motor shield



>AV performance magnifik animalaz.projekt, Live Performers Meeting 2009, Brancaleone, Rzym



Od zawsze kręciła ją elektronika, tak bardzo, że dziś skręca swojego pierwszego inteligentnego szczuro-robota. Artificial Rat będzie zapisem wielomiesięcznych poszukiwań i wymiany myśli z dorkbot alba - grupą zapalenców układów scalonych i prądu. Technologia biofeedback, jej najnowsza fascynacja, zwizualizuje emocje, jakie wywoła dialog dwóch inteligencji: sztucznej z ludzką. To czasochonne, ale stanie się wkrótce bazą do kolejnego multimedialnego real time performancu.
A ona wyrasta stąd właśnie – wizualnych działań w czasie rzeczywistym, vjskiej pracy nad obrazem. Dziś studiuje dwa kierunki: Game Development na Uniwersytecie Gotland w Szwecji, i drugi - Higher Mathematics w Edynburgu, gdzie teraz mieszka. Od września łączy to w jedno, jej najbliższe - Computer Science with Artificial Intelligence. A ponieważ ma jeszcze trochę czasu i energii, w związku z projektami instalacji interaktywnej, konstruuje DIY aparaty technologii biofeedback, mierzące zmiany stanów fizjologicznych człowieka (m.in. Heart Rate Monitor), pomaga w rozwoju vjtelevision.com, pracuje nad warsztatami Pure Data dla uniwersytetów, kolejną edycją Live Performers Meeting (LPM), a także następnym scenariuszem, do realizacji którego przyczyni się bez wątpienia ubiegłoroczna nagroda, dla jej filmu „Ferment“, na kultowym już Alternative Film/Video Festival w Belgradzie. …ufff, I to wciąż nie wszystko. Jednak, jak sama przyznaje, to multum działań, nowe inspiracje, matematyka – sprawiają, że jej twórczość i życie, nie jest constans.



W odpowiedzi na mojego maila „Co u Ciebie?“, wymieniłaś tyle aktywności, aż trudno był mi to wszystko uporządkować i zrozumieć. To wygenerowało sporo pytań, punktów zahaczenia do rozmowy, tak że zgubiłam się w nich. Jak sama odnajdujesz się w narastającym gąszczu zajęć, planów, połączeń i kabli?

ioann maria:
Ale właśnie to jest to: wszystko się ze sobą cudownie przeplata. Czasami tylko, zastanawiam się, czy nie wzięłam na siebie za dużo?
Z moim background w multimediach, nawet nie aż tak długim, ale bardzo intensywnym, zaczęłam czuć niedosyt. Wszystko, czym się teraz zajmuję, jest tym, co chciałam by przy mnie zostało. Pojawiały się nowe pomysły, jedyne co mnie powstrzymywało, to brak specyficznej wiedzy. Chciałam w to zainwestować, stąd studia. Pierwszy krok – wydział Game Development Gotland University, gdzie dopracowuję swoje umiejętności artystyczne w digital media. Jestem bliżej tego, o co mi chodzi, ale niepokojący niedosyt wcale nie znika. I zupełnie nagle zaczęło się budzić we mnie to drugie – matematyczne ssanie. Ta dziedzina stała się ekscytującym odkryciem, otwierającym zupełnie nowe widzenie na sztukę, muzykę… całość. To mnie odmieniło, dało kierunek, buduje mapę połączeń.

Na czym polega ta przemiana?

ioann maria:
Widzisz, myślę, że to nie jest kwestia wpływu matematyki na samo moje widzenie sztuki. To jest... uczucie. Liczby to harmonia i przez nie możemy zrozumieć całość. Leżą u źrodła - to jest niesamowite, spójne i jedne. Nie musisz być matematykiem, by to powiedzieć. Poznając liczby i prawa, które nimi rządzą, zaczynasz widzieć w nich tę zgodność, przez to, czuć je. Natomiast zupełnie praktycznie, matematyka strasznie pomaga mi przy podstawowym programowaniu. Uczysz się tego języka, by nim porozumiewać się z maszyną, ale mając to czucie matematyczne, potrafisz sobie wszystko wyobrazić, a to zmienia postać rzeczy, np. dźwięk, to zbiór funkcji i sekwencji. Kiedy robię coś z muzyką, to ja dźwięk zaczynam widzieć, rozumiesz? Nie chcę brzmieć, jak ktoś nawiedzony, ale to jest całość rozumienia. I naturalnie fundament dla progresu technologii.

Kiedyś pewien artysta powiedział mi, że vjs nie będzie umiał w pełni się wyrazić, nie umiejąc programować. Czy widzisz w tym coś z własnych doświadczeń? Ma to wpływ na wartość artystyczną?

ioann maria: Czasami o tym myślę: znajomość technologii, możliwość wyrażenia się przez nią - a sztuka. To jest super, gdy idzie w parze, ogromny respekt. Natomiast nie często tak się zdarza. Częściej, któraś strona kuleje. Bardzo doceniam ludzi, którzy próbują, szukają, ale tak samo nie mogłabym powiedzieć - ty nie umiesz programować, twoje nowe media, to żart. Każdy ma swoje metody wyrażania się i należy to szanować. Nikt nie powinien wymagać programowania od vja. To jest po prostu inny stopień działań. Ale, jak wcześniej powiedziałam, słabo jest czuć się skrępowanym w działaniu, tylko przez brak wiedzy. Dlaczego mam się ograniczać do programu vjskiego, który kosztuje mnie 200 euro, gdy tak naprawdę potrzebuję czegoś innego, niż to, co on mi on oferuje, zwłaszcza mając u boku darmowe, bądź OSS oprogramowanie, takie jak PureData czy Processing, w których możliwosci są nieograniczone?
Natomiast ja programowania nie wykorzystywałam do vjingu. Jak już je odnalazłam, to przeniosłam na projekty czy performance audiowizualny.

A zamierzasz kiedyś połączyć programowanie z vjingiem?

ioann maria:
Być może! Jako jakiś mini relaksacyjny projekt (uśmiech).

Czyli jest ciężko w świecie nowych mediów - dużo pracy, aby zbudować to, co się chce?


ioann maria:
Niekoniecznie ciężko, to zależy. Najlepsza metoda to taka, że wchodzi się w projekty kolaboracyjne. Wiesz, czego potrzebujesz, wiesz, w czym jesteś naj, a czego ci brakuje. Wtedy kompletujesz grupę zainteresowanych i tworzycie. Brainstorming. Sprawniejsze działanie i zaskakujace efekty.

Tak było w projekcie, który przygotowałaś ze szwedzką artystką polskiego pochodzenia, Iwoną Hrynczenko? Opowiedź o tym więcej.


ioann maria: Iwona pracuje nad długoterminowym projektem Mapping Motion na Phd of
Screen Dance (Media Arts & Imaging, Uniwersytet Dundee). Projekt skoncentrowany jest na kontekście tańca, choreografii, real time performance; poszukujący systemu wizualizacji, reakcji emocjonalnych człowieka wyrażanych poprzez fizyczny ruch. Razem z Marco Donnarumma zostaliśmy zaproszeni do współpracy przy jednej z części projektu Shadow dance. Rozpracowaliśmy aplikację zbudowaną w PureData dla interaktywnej instalacji z użyciem technologii motion capture. Instalacja została wystawiona na Dundee Master Show we wrześniu ubiegłego roku. Planujemy współpracę w tej samej ekipie nad kolejnymi częściami projektu.


Projekt vjtelevision to również takie koloborocyjne działanie. Kiedy się zaczęło i co ma na celu? Czy ta platforma jest adresowany tylko do vjów?

ioann maria: VJ television to super świeży projekt i dopiero co oficjalnie otwarty! Jest pierwszym jak dotąd vj kanałem z video na żywo, non stop. Cała zawartość telewizji, od vj set'ow przez performance audiowizualny, po dokumenty, wywiady, warsztaty stricte powiazane z tematem live video i vjingiem, to dorobek naszej społeczności FLxER.net. Wiele materiałów zostało nagranych podczas siedmiu dotychczasowych edycji Live Performers Meeting. Projekt ma oczywiście propagować live video i sprowokować szersze zainteresowanie tematem, więc wiele osób może tam znaleźć dla siebie inspiracje. Wszystko działa zaledwie kilka dni. Strasznie się na to cieszę, bo plany vj television szły po cichu już od dawna.

To wygląda bardzo ciekawie. Sama szukałam takiego źródła/bazy danych o vjingu i innych działaniach real time.

ioann maria: Właśnie, tu masz wszystko na jednym kanale. Świetna sprawa, bo ludzie, nawet niezwiązani z tematem, mogą poczuć ideę. My teraz będziemy regularnie poszerzać bibliotekę dostępnych materiałów o co ciekawszy konkent.

A to będzie miało wpływ na rozwój tej sztuki… A czym jest społeczność FLxER, co bada i jak Ty jesteś z nią związana?

ioann maria: FLxER.net to digital creative collective, który powstał w 2001 w Rzymie i miał w założeniu przekazywać idee artystycznego wyrażania się przez komputer i video. Wtedy to był naprawdę świeży temat. Aby umożliwić działanie, z tej idei powstał potem darmowy interaktywny software FLxER, do miksowania treści multimedialnych, video i audio na żywo, oparty na technologii Adobe Flash. Taki flashowy mikser vjski. Do społeczności może dołączyć każdy, a wewnątrz zachodzi ogromna wymiana materiałów vjskich. Rejestrujesz się na stronie i możesz wymieniać footage z ludźmi z całego świata. Ponad 4000 użytkowników działających z animacją i video. To fenomen!

Niesamowite. Taka idea, podobna do share.global (społeczność organizująca na całym świecie, darmowe jamy audiowizualne ze streamingiem do sieci), ale w innym wymiarze.


ioann maria: Właśnie tak. Razem z formacją FLxER powstała idea stworzenia międzynarodowego, cyklicznego spotkania live video performerów, artystów wizualnych i vjów z całego świata, gdzie będą wymieniać wiedzę, uczestniczyć w warsztatach i prezentacjach najnowszych technologii. Stąd LPM mający promować tę ideę w nowym wymiarze.

I to tam się zaczęło? Twój vjing?


ioann maria: Vjing zaczęłam w Polsce. Natomiast LPM, to był dla mnie totalny boom. Pojechałam tam pierwszy raz z vj set. Poznałam Gianlucę, Marco i resztę ludzi z FLxER team, z którymi teraz pracuję. Okazało się, że świetnie się rozumiemy. Wymiana idei, to było coś, czego nie było dla mnie w Polsce. Z nikim na tym polu nie miałam takiej interakcji i tylu pomysłów. Współpraca przyszła naturalnie. Potem zaprosili mnie do organizacji kolejnych edycji LPM.

Nie znam żadnej dziewczyny, która tak wnikałaby w temat. Sporo jak na jedną głowę. Co decyduje o tym, że tak mało kobiet wnika w świat nowych mediów?

ioann maria: Kobiety mają inne podejście do sztuki w ogóle, także tej cyfrowej. Są bardziej poetyckie, często wyrażają się intensywniej emocjonalnie. Poza tym, że estetycznie radzą sobie świetnie, to mają nieraz braki techniczne.
To mit, że kobiet nie ma w nowych mediach. Jest ich coraz więcej artystycznie, natomiast mniej w technologiach. Może brakuje wytrwałości.

Czasami dobrze jest podzielić się swoimi doświadczeniami i zainteresowaniami. Trudno znaleźć artystów do dialogu w kwestii nowych mediów? Jak to wygląda w Polsce a jak zagranicą?


ioann maria: Znam niewiele osób w Polsce, z którymi rozmawiam o moich projektach, pomysłach, czy takich, które byłyby tym zainteresowane. Większą wymianę niż z artystami mam z programistami, i to z nimi jestem od czasu do czasu w kontakcie. Na jakimś poziomie lepiej rozumieją temat i są znacznie bardziej otwarci na wymianę, czystą zajawkę, bez tej dziwnej presji artystycznej konkurencji.
We wrześniu ubiegłego roku dołączyłam do dorkbot alba: people doing strange things with electricity. Co dwa tygodnie mamy spotkania, na których realizujemy najróżniejsze projekty DIY. Pomysł rodzi się w głowie, potem piszę do chłopaków na mailing list: robię robota-szczura, będzie tak i tak, potrzebuję tego a tego, ale nie wiem, jak się zabrać za to, czy tamto. Oni zaraz są, nadajemy rozwiązaniami i wybieramy, co pasuje, jest najbardziej efektywne, tak, że dwa dni później mogę już składać pierwszy prototyp. Cieszą się z problemów do rozwiązania, tam nie ma chowania dobrych pomysłów po kieszeniach, bo jeszcze a nuż jej się uda i osiągnie sukces na bazie mojej sugestii, z czym czasem niestety spotykałam się u nas.
Poza tym, przy moich projektach nawiązałam kontakt z profesorami, na podwydziałach informatics i neuroscience. I mimo że dołącze do ich uniwersytetu dopiero za kilka miesięcy, zawsze maja czas na spotkanie, dadzą krytyczne słowo, pożyczą dobrą ksiażkę i pomogą skontaktować się z innymi specjalistami. Mi czegoś takiego bardzo brakowało.

Mnie się wydaje, że to może być czasem nawet trudniejsze znaleźć wspólny język, niż nauczyć się czegoś od podstaw?

ioann maria: Coraz częściej pracuję z innymi artystami, ale tylko na pewnych etapach, co zależy od projektu. Ludzi z tej sceny kojarzysz, znasz ich pracę i starasz się wyczuć, co może dać współpraca. Praktyczne znalezienie języka i połączenie idei w jedno, jest trudne. Jesli już, to dużo współpracuję z moim partnerem. To było dla nas znalezisko. Dopełniamy się przy projektach i oboje sobie to cenimy.

W Polsce niewiele osób zgłębia temat, mamy za mało miejsc, gdzie pokazuje się takie działania. Są festiwale, kolejne wyrastają jak grzyby po deszczu, ale są one w większości trochę ściemnione, klisza tych zagranicznych i to sprzed 5 lat. Trudno pozyskać pieniądze na rozwój. Świadomość zjawisk rośnie powoli.

ioann maria: Tak, to prawda. Ciekawe, że jeszcze 3 lata temu było pusto, a teraz, co drugi festiwal nazywa sie audiowizualny. Ja myślę jednak, że to mimo wszystko dobry znak... Wreszcie temat gdzieś trafił. Po tym boomie może wszystko się z czasem wyklaruje i będziemy mieli jakiś mocny grunt na A/V?
Nie wiem, o co chodzi. Trudno jest np. wejść z czymś z zewnątrz. Rok temu składaliśmy propozycję pierwszej polskiej edycji LPM do Urzędu Miasta Warszawy o przyznanie funduszy z UE. Wniosek został poparty przez CSW. Międzynarodowa współpraca, projekt z historią, wieloletnim doświadczeniem, rozpoznawalny w całej Europie - oferta została odrzucona. Kolejna próba w Krakowie - dłuższa historia. Ja zaraz potem na dobre wyjechałam. Odechciało mi się.

Ludziom sztuczna inteligencja nie kojarzy się ze sztuką. Jednak chyba jest trochę bliżej niej, niż nam się wydaje? To już teraźniejszość a nie przyszłość?

ioann maria:
No! Dla mnie pojęcie sztuki, przeszło wielkie przeobrażenia ostatnimi laty. Niech artyści będą badaczami, eksperymentatorami i inspiratorami, zmieniają świadomość! Basta z publicznym spowiadaniem się, twórzmy coś z rzeczywistym echem. Skoro już posiadamy tę artystyczną wrażliwość, nauczmy się z niej więcej korzystać. Wszystko zaszło na tyle daleko, że coraz trudniej jest uciec od technologii. Temat human - computer interaction, to przecież nasza codzienność. Sama mam ambiwalentne uczucia do technologii, ale to kwestia poznania. Buduję roboty po to, by poznać w co je zniszczyć. Chcę zrozumieć nowe technologie po to, by umieć sie przed nimi obronić. A dalej, wdrażam je w mój artystyczny research, bo wiem, że mam wpływ na rozwój tych narzędzi i społeczną świadomość ich eksploatacji. Sztuka, taniec, muzyka trafiają najgłębiej, to jest w nas zbyt czyste, byśmy mogli się przed tym bronić. Połączenie ich z ostatnimi technologiami i nowymi formami wyrazu, mającymi coraz silniejszy wpływ na nasze zmysły, daje nam ogromne spectrum możliwości przekazu.
To jest rdzeń dla mojego nowego projektu Artificial Rat i całej reszty tych jeszcze kiełkujących w głowie...

więcej o aktualnych projektach Ioann Marii na stronie www.ioannmaria.com

8 marca 2010

CHUNKY MOVE - taniec z obrazem



Mortal Engine


Tekst na podstawie wywiadu Josepha V. Melillo (www.bam.org ) z Gideonem Obarzanekiem – współzałożycielem Chunky Move (1995), australijskim choreografem, reżyserem dwóch przedstawień, korzystających z audiowizualnej ekspresji nowych mediów,
Glow oraz Mortal Engine.

Glow jest półgodzinnym performancem audiowizualnym; zabawą i poznawaniem nowej idei, próbą zrozumienia relacji między tancerzem a wideo rzucanym na niego podczas wystepu. Relacji dość symetrycznej i dosłownej.
To ewoluowało w Mortal Engine, czyli w stronę pracy z taką formą świetlną, jak partykuły, częściowo niezależne, rządzące się własnymi prawami, decydujące o swoim zachowaniu. Teraz aktor dzieli przestrzeń, scenę (będącą ekranem), z kolejnym aktorem – obrazem, własnym cieniem, który zyskał dygitalne życie. Tworzy się bardziej złożone i organiczne środowisko, budzące większe napięcie w interakcji ciała z obrazem.

Obarzanek współpracuje z Friederem Weissem, projektantem systemów interaktywnych, z którym zrobił Glow. Dzięki niemu to ruch i lokalizacja tancerza generowały obraz, który zmieniał się w czasie rzeczywistym. Oznaczało to, że performer ma większą swobodę i nie musi pilnować linearnego i niezmiennego zapisu obrazu.
Przy produkcji Mortal Engine pojawił się kolejny ważny człowiek - Robin Fox, artysta laserów i dźwięku. To on pomógł stworzyć dzieło synestetyczne, gdzie obraz i muzyka zlewają się w działaniu.


GLOW